15 sierpnia 2015

Byłam, widziałam... - Baltikon 2015

Witajcie!
Pewnie zastanawiacie się, czemu reaktywacji tego bloga nie zaczęłam od zwyczajnej recenzji książki. Jak już wcześniej wspominałam, nie chcę, by ten blog był poświęcony jedynie książkom. Zamierzam tutaj także próbować swoich sił z recenzjami filmów, gier... może nawet i umieszczę felietony, o ile wpadnę kiedyś na pomysł, by jakiś napisać. A teraz zamierzam zacząć realizować jeden ze swoich pomysłów na serię niekoniecznie związaną z recenzjami. W końcu nie samymi książkami człowiek żyje. :)
"Byłam, widziałam..." to seria, w której opisywać będę swoje wrażenia z imprez, w jakich miałam lub będę miała przyjemność uczestniczyć. Pewnie dominować tu będą konwenty fantastyczne, ale nie zabraknie też zlotów fanów fantastyki (i pewnie nie tylko) czy ciekawych koncertów.
Do notki dodałam zdjęcia mojego autorstwa ;)

***

O Baltikonie po raz pierwszy usłyszałam trochę ponad rok temu. Zawsze narzekałam, że w Trójmieście brakuje konwentów fantastyki, a moim marzeniem było się na jakiś wybrać. Oczywiście najbardziej chciałabym znaleźć się na legendarnym już Pyrkonie, ale jak do tej pory nigdy mi nie pasował termin, bo albo nie miałam pieniędzy na przyjazd i wejście na imprezę, albo akurat miałam ważniejsze sprawy na głowie. Dlatego jak tylko usłyszałam o konwencie, który ma odbyć się w Sopocie, tak blisko mojego miejsca zamieszkania, wiedziałam, że MUSZĘ się na nim pojawić, chociażby na jeden dzień.
Już rok temu udało mi się osiągnąć swój cel i przyjechać na Baltikon. Co prawda tylko na ostatni dzień, ale zawsze to coś. Niestety, byłam wtedy tak oczarowana atmosferą tej imprezy, że zupełnie zapomniałam o robieniu zdjęć czy spisaniu swoich wrażeń. Podobało mi się tam jednak tak bardzo, że przyrzekłam sobie, że w tym roku też się tutaj pojawię.


Słowa dotrzymałam. Co prawda znów przyjechałam tylko na jeden dzień, ale tym razem od dłuższego czasu śledziłam na Facebooku, jakie punkty programu zamierzają dodać organizatorzy. Tutaj się nie zawiodłam, bo tegoroczny Baltikon był reklamowany bardziej niż wcześniejsze edycje i co parę dni otrzymywałam powiadomienia odnośnie coraz to kolejnych atrakcji. Najbardziej interesowały mnie prelekcje i dyskusje na różne tematy i to tam głównie planowałam się wybrać.
Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to że w tym roku frekwencja była zdecydowanie większa w porównaniu z poprzednim Baltikonem. Słyszałam, jak organizatorzy mówili coś o liczbie dwóch tysięcy uczestników i jakoś nie jest mi trudno w to uwierzyć. Korytarze zapełnione były zarówno poprzebieranymi za swoje ulubione postacie osobami, jak i tymi, którzy podobnie jak ja nie chcieli się w to bawić. Nie tylko uczestników imprezy było więcej. Na korytarzach budynku stało mnóstwo stoisk, gdzie dominowały mangi i gadżety z nią związane, na paru dostrzegłam nawet japońskie słodycze (a przynajmniej na słodycze wyglądały, nie miałam odwagi niczego kupić i spróbować), ale nie brakowało też koszulek, książek, kubków, plakatów czy elementów strojów do cosplayów. Było w czym wybierać i moja siła woli została wystawiona na ciężką próbę, bo musiałam co chwilę sobie powtarzać, że żadnej z tych rzeczy nie potrzebuję. Trochę żałuję, że stoisk z samymi książkami nie było zbyt wiele, ale z drugiej strony to chyba dobrze, bo stałabym tam tak długo, aż wreszcie bym coś kupiła.
Na brak atrakcji również nie można było narzekać. Na prelekcje poświęcone były dwie sale znajdujące się obok siebie, więc jeśli kogoś, podobnie jak mnie, interesował głównie ten punkt programu, nie musiał daleko szukać. Miłośnicy gier mogli sprawdzić się między innymi w Mortal Kombat czy Tekkenie lub pograć zespołowo w Rock Band, a jeśli gry komputerowe się im znudziły, to była jeszcze olbrzymia sala, gdzie można było wypożyczyć sobie planszówki i karcianki. Miłośnicy wrestlingu mogli przez dwie godziny posiedzieć na gali Do or Die Wrestling. Oczywiście nie brakowało też specjalnych bloków tematycznych poświęconych mandze i anime, horrorom, fantastyce, cosplayom, Gwiezdnym Wojnom czy nawet My Little Pony. Do tej ostatniej sali bałam się zaglądać, ale podejrzewam, że bawili się tam równie dobrze jak uczestnicy w innych salach. Jak widać z samego opisu, każdy mógł tam znaleźć coś dla siebie.

Poza samymi prelekcjami urzekła mnie wystawa z modelami statków z Gwiezdnych Wojen. Widać, że osoby wykonujące te modele włożyły w to mnóstwo pracy i czasu, a efekty wyszły wspaniałe. Zresztą w tym jednym przypadku przypomniałam sobie o istnieniu aparatu w moim telefonie i nie wahałam się, by zrobić parę zdjęć tym małym dziełom sztuki.
Poza tym, jak to na wszystkich tego typu konwentach, nie brakowało także przebierańców. Po budynku chodziło mnóstwo osób przebranych, najczęściej za postacie z anime, więc nie byłam w stanie rozpoznać postać. Z anime rozróżniałam tylko postacie z Naruto. Z łatwością za to rozpoznawałam osoby przebrane za postacie z Gwiezdnych Wojen, League of Legends (bo swojego czasu grałam w to całymi dniami) czy z innych światów fantasy. W pewnym momencie minęłam na korytarzu Thorina Dębową Tarczę i Czarownicę. Widać, że uczestnicy Baltikonu mieli pomysły na przebranie i na przygotowanie stroju musieli poświęcić naprawdę dużo czasu.
Podsumowując, Baltikon można uznać za udany konwent. Było tam wszystko to, co maniak fantastyki lubi najbardziej. Do tego ta świadomość, że jest się wśród tylu ludzi, którzy tak jak ja uwielbiają fantastykę sprawiała, że można było się poczuć prawie jak w domu. W przyszłym roku na pewno będę chciała się tam wybrać, o ile oczywiście będę miała na to czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia land-of-grafic